Kobiety kobietom

Pustostan - Nietresta-Zaton Agnieszka

Funkcje literatury mogą być wielorakie, ale na potrzeby niniejszej recenzji przywołam tylko jedną: wychowawczą, która oddziałując na sferę przekonań odbiorcy, chce kształtować jego świadomość. Literatura, której funkcją nadrzędną jest funkcja wychowawcza, w zamierzeniu ma kształtować pewne postawy i odwołuje się do określonego systemu wartości. Z kolei na autora tego typu literatury czeka mnóstwo pułapek, między innymi przerost ideowej wymowy utworu nad jego formą. A my, czytelnicy, nie lubimy, kiedy próbuje się nam na siłę, łopatologicznie wykładać problemy, które dogłębniej zostały już opisane na przykład w publicystyce z kręgu poruszanego w książce tematu. Z większą przyjemnością czytamy utwory, w których autor nie moralizuje na siłę, lecz swoje przekonania i intencję kształtowania pewnych postaw przemyca subtelnie, w naturalnych dialogach, kreacji postaci, sytuacjach etc. Nie można przecież zapomnieć, że oprócz funkcji wychowawczej, literatura ma także inne funkcje. Sięgając po książkę, chcemy przecież obcować właśnie z literaturą, a nie karkołomną wykładnią nawet najbardziej poszanowania godnej idei.

 

Właściwie już po powyższym wstępie czytelnik może się zorientować czego będzie dotyczyć mój główny zarzut wobec prozatorskiego debiutu Agnieszki Nietresty-Zatoń. Zachęcam jednak czytać dalej, bo oprócz zarzutów, będą również wyodrębnione dobre strony powieści. Na zachwyty z pewnością zasługuje język „Pustostanu”, który jest spójną całością jeśli chodzi o przesłanie książki. Autorka bardzo zgrabnie i w pełni uzasadnienie wplata w narrację wszelkie slogany, frazy, hasła, które kłębią się gdzieś „z tyłu głowy” każdemu z nas. Przysłowia, biblijne frazy szpikują język powieści, dodając mu przyjemnej pikanterii – dającej przyjemność czytania. Ale ten język, złożony ze schematycznych wtrąceń, idealnie odpowiada właśnie warstwie ideowej, która między innymi dotyczy powielania schematów w życiu, które powtarzamy tak samo bezmyślnie, jak bezmyślnie kołaczą się nam po głowie zasłyszane kiedyś frazy, hasła, przysłowia. Autorka czasem powtarza je dosłownie, czasem dodaje coś od siebie, ale zawsze – dzięki kontekstowi umieszczonych w ich pobliżu obrazów – uzyskują one nową jakość, nierzadko ironiczną. Język powieści świadczy także o dobrym słuchu autorki, rozumianym jako umiejętność wyłuskiwania z otoczenia trafnych (w sensie idealnie dobranych do wymowy powieści) wypowiedzi. Usłyszymy tu zdania, które gdzieś już kiedyś z pewnością słyszeliśmy, takie które faktycznie mogły zostać wypowiedziane, a wszystkie składają się na spójny obraz braku kobiecej solidarności, która przekłada się na to, iż kierat, który je zniewala, w wielu aspektach ufundowały sobie również same.

 

I tak to w ostatnim zdaniu powyższego akapitu można zamknąć główną myśl „Pustostanu”. Powieść Agnieszki Nietresty-Zatoń jest bowiem przede wszystkim o braku kobiecej solidarności. Owy brak sprawia, że kobiety także przyczyniają się do stale nakręcającej się spirali schematycznego postrzegania roli kobiety w społeczeństwie, w którym rolą jej przypisaną jest rola matki i żony. To same kobiety, powtarzając niesprawiedliwe o sobie opinie, sprawiają, że świat wciąż jest tak samo urządzony. Kobiety same siebie postrzegają stereotypowo: jak krótka spódniczka, to od razu wiadomo, że dziewczyna się źle prowadzi; jak mąż bije żonę i pije, to ona ma przy nim trwać – nie dopuszczalne, aby to kobieta opuszczała mężczyznę; jak kobieta sama z dzieckiem, to wiadomo, że jest taka i owaka itd. Natomiast mężczyznom wszystko uchodzi płazem i wielokrotnie są przez inne – zwykle starsze: matki, bądź teściowe – kobiety pocieszani, jakby to oni byli ofiarami, a nie sprawcami tragedii.

 

Kobiety w „Pustostanie” są różnorodne, ale łączy je uwikłanie w schemat, który nie pozwala im w pełni żyć i się realizować. Już na starcie, jeszcze w dzieciństwie tłamsi się ich marzenia, wpajając, że nie muszą być mądre, lecz tylko ładne i jak najszybciej powinny złapać męża. Wszelkie ambicje, które miały, są w nich stępiane, wykpiwane i uważane za nieprzydatne głupoty. Tymczasem mężczyźni w takim świecie się realizują, spełniają marzenia, bo od dziecka byli ustawieni na lepszej pozycji.

 

Oczywiście nie sposób się z ogólną myślą książki Agnieszki Nietresty-Zatoń nie zgadzać, niemniej nie da się ukryć, że świat przedstawiony w powieści autorki jest światem uproszczonym. Zabrakło tutaj równoważących pozytywnych przykładów. „Pustostan” przedstawia świat czarno-biało, co sprawia, że na pierwszy plan wysuwa się zdecydowanie to „co autorka chciała powiedzieć” – z niekorzyścią dla formy, która pozostawia wiele do życzenia. Mamy tu ciekawe kobiece życiorysy, ale nie układają się one w żadną ciekawą historię. Do tego niemal w połowie powieść traci rytm i sprawia wrażenie dosztukowywanej, jakby autorka cały potencjał i energię zużyła już na wstępie. Ponadto z książki wypływa także inna myśl, której autorka chyba nie była świadoma. Mężczyźni, dzieci, inne kobiety są w tej książce tak odstręczająco przedstawieni, że ma się ich z chęcią – przepraszam za kolokwializm – kopnąć w tyłek i porzucić. A skoro tak, to to podskórne przesłanie potwierdza tylko stereotyp feministki-egoistki nienawidzącej mężczyzn i dzieci. A o to przecież nie chodzi. Niestety, przeczytawszy „Pustostan” i do takich wniosków można dojść. To kolejny dowód na to, że literatura powinna unikać uproszczeń i pokazywać świat z całym ekwipażem jego różnych odcieni. W innym wypadku powstanie książka tendencyjna, być może napisana pod wpływem dobrych chęci, ale ostatecznie liczy się efekt, a nie intencje. „Pustostan” po lekturze pozostawia więc rozczarowanie, wynikające z niewykorzystanego potencjału, a temat przecież ważny i wart opracowania.