Władza dla władzy

Martwa strefa - Stephen King

Dorobek literacki Stephena Kinga jest imponujący. Imponuje zarówno ilość wydanych przez pisarza książek, jak i różnorodność gatunków, w których tworzy. King posiada na swoim koncie m. im. horrory, powieści psychologiczne, a ostatnio wzbogacił się również o kryminał. Czytelnik może więc wybierać między książkami, w których rozbudowany został element grozy, a powieściami łagodniejszymi, często nawet wzruszającymi. Mimo różnorodności gatunkowej i imponującej ilości wydanych książek, w prozie Kinga z łatwością można odnaleźć elementy wspólne i charakterystyczne dla autora. Pierwszym wyznacznikiem jest z pewnością styl – otworzywszy na dowolnej stronie jakąkolwiek książkę Kinga i przeczytawszy kilka zdań, bardzo łatwo można go rozpoznać. King również dość często oscyluje wokół tych samych tematów i motywów, ale podobieństwa kryją się także w sposobie konstrukcji postaci. Jego powieści niemalże kipią bohaterami posiadającymi nadprzyrodzone zdolności, szaleńcami, fanatykami religijnymi czy psychopatycznymi, ale cwanymi jednostkami pragnącymi zdobyć władzę nad światem. Owe persony pojawiają się także w „Martwej strefie”, książce z 1979 roku.

 

Zaczyna się niewinnie. John Smith jest lubianym i cenionym nauczycielem, zakochanym w koleżance z pracy. Pewnego dnia wybierają się razem na randkę do wesołego miasteczka. Kiedy spotkanie dobiega końca i para zmierza do wyjścia, Johna zaczepia właściciel gry losowej i zachęca do zagrania. John ulega pokusie i zaczyna grać. Podczas rozgrywki ujawniają się jego ponadzmysłowe zdolności: mężczyzna stwierdza, że potrafi przewidzieć wynik każdej kolejnej rozgrywki. W efekcie wygrywa dużą ilość pieniędzy. Z kolei jego dziewczyna zaczyna się źle czuć. John odwozi ją do domu, a sam postanawia wrócić taksówką. W drodze powrotnej ulega wypadkowi i na kilka lat zapada w śpiączkę. Lekarze nie mają optymistycznych prognoz, uważają, że jego śmierć, to kwestia czasu. Toteż zupełnym zaskoczeniem jest dla nich przebudzenie się mężczyzny. Wraz z powrotem do świata żywych John jednak nabywa nieprzeciętnych zdolności: potrafi przewidzieć przyszłość danego człowieka poprzez dotknięcie jego ręki. Dar jasnowidzenia okazuje się dla Johna przekleństwem…

 

King od początku zarysowuje kilka wątków. Głównym wątkiem fabularnym jest oczywiście historia Johna. W tle natomiast mamy wątek kryminalny oraz opis etapów zdobywania kolejnych szczebli władzy przez niejakiego Grega Stillsona, postać prostacką i rządną władzy dla samej przyjemności rządzenia innymi. Wątek kryminalny jednak bardzo szybko zostaje rozwiązany, a szkoda, bo gdyby go pociągnąć przez całą powieść, to wyszedłby wyśmienity kryminał. Tak się jednak nie dzieje. Zamiast tego mamy doskonale przedstawiony absurd wszelkich fanatycznych, oscylujących wokół szaleństwa, dziwactw religijnych. King wyśmiewa różnego rodzaju sekty religijne, wieszczące koniec świata i komunikujące się z pozaziemskimi cywilizacjami. Owe absurdy odzwierciedlone zostały w postaci matki Johna. Zwraca również uwagę na fakt, że do władzy często dochodzą ludzie niezrównoważeni psychicznie, szaleńcy, którzy po objęciu władzy gotowi są realizować swoje najbardziej chore idee. Pokazuje także jak łatwo za pomocą przysłowiowej „kiełbasy przedwyborczej” zmanipulować społeczeństwo, które z chęcią głosuje na tego typu niezrównoważone osoby. Pojawia się także kwestia moralna, przed którą staje John. Wiedząc, że Stillson po objęciu władzy doprowadzi do międzynarodowej katastrofy, zadaje sobie pytanie: czy powinien go zabić w imię ogólnego dobra, czy zaniechać morderstwa, bo przecież zabicie nawet największej kreatury staje się morderstwem, a to jest złe. Co postanowi John? Jedno jest pewne, wybór nie będzie prosty.

 

Na obwolucie książki można przeczytać informację, że „Martwa Strefa” to ulubiona książka Kinga. Kiedy przyjrzymy się innym książkom pisarza, zauważymy, że wiele postaci z „Martwej Strefy” ma swoje odpowiedniki w kolejnych książkach – postać prostaka i szaleńca pragnącego władzy występuje na przykład w powieści „Pod kopułą” – więc King faktycznie musi ją lubić. Bardzo szkoda jednak, że wspomniany już wątek kryminalny nie został bardziej rozbudowany. Ale jeśli chodzi o zakończenie, to akurat w tym przypadku King nie rozczarował. Dodatkowo podkreślił prostactwo i cwaniactwo Stillsona, co ubarwiło scenę końcową. Polecam.