Podręcznik do miłości

Sztuka kochania - Michalina Wisłocka

„Sztuka kochania” Michaliny Wisłockiej ukazała się po raz pierwszy kilka dekad temu. Stała się wówczas bestsellerem i zagościła na półkach wielu polskich domów. Na fakt ten wpływ miały wielorakie okoliczności. Były to czasy PRL-u, nie było Internetu i powszechnego dostępu do interesujących w danej chwili informacji. A informacje zawarte w książce Wisłockiej były niezwykle ciekawe: dotyczyły seksualności człowieka. Każdy z zainteresowanych z chęcią więc sięgał po „Sztukę kochania”. Była ona także swoistym ewenementem na ówczesnym rynku księgarskim. Nikt dotąd nie podejmował w tak szerokim zakresie tematu płciowego życia człowieka i nie podawał go w przystępnej i popularnej formie. Michalina Wisłocka była więc pionierką w tej dziedzinie. Jej książka do dziś znajduje czytelników, chociaż trzeba przyznać, że wiele informacji w niej zawartych się przedawniło, a niektóre światopoglądowe spostrzeżenia autorki nie przystają do dzisiejszych czasów.

 

Zanim jednak o samej książce, kilka słów o autorce. Urodziła się w rodzinie inteligenckiej, co bezsprzecznie miało wpływ na rozwój jej drogi zawodowej. W 1952 roku uzyskała dyplom lekarza. Prawie dwadzieścia lat później otrzymała tytuł doktora nauk medycznych. Założyła Towarzystwo Świadomego Macierzyństwa, w którym zajmowała się leczeniem niepłodności oraz poszerzaniem społecznej świadomości na temat antykoncepcji. Jest autorką nie tylko „Sztuki kochania”, ale również innych książek z zakresu seksuologii: „Sukces w miłości”, „Kalejdoskop seksu”, „Kultura miłości”, „Sztuka kochania – w 20 lat później”, „Sztuka kochania – witamina M”. Poprzez swoje publikacje przyczyniła się do większej otwartości w sprawach seksu i poprawienia życia seksualnego Polaków. Jej życie prywatne było nie mniej ciekawe, niż tematyka, którą zajmowała się zawodowo. Właściwie uchodziła za dość szokującą osobę: żyła w trójkącie z przyjaciółką i mężem. O tej nietypowej relacji pisze Violetta Ozminkowska w książce o Wisłockiej zatytułowanej „Michalina Wisłocka. Sztuka kochania gorszycielki”.

 

„Sztuka kochania” krok po kroku przedstawia kolejne etapy rozwoju seksualnego człowieka. Pierwszym etapem jest młodość i przeżycia jej towarzyszące. Wisłocka wskazuje na różnice w fizycznym i emocjonalnym rozwoju kobiety i mężczyzny. Ujawniają się one głównie w sposobie podejścia do seksu i oczekiwaniach wobec partnera. Zauważa, że na tym etapie zarówno dla kobiety, jak i mężczyzny najodpowiedniejszy jest starszy partner. W tego typu związkach potrzeby się równoważą i rzadko dochodzi na ich tle do konfliktów. Kolejnym etapem jest życie w małżeństwie – tu zaznaczę, że celem Wisłockiej było stworzenie poradnika właśnie dla małżeństw; dziś należałoby używać określeń „partner” i „partnerka”. Język książki jest więc trochę archaiczny, ale dzięki temu wpisuje się w obowiązujący wówczas wzorzec światopoglądowy. Podążając za używanym przez autorkę słownictwem, kolejnym etapem w życiu człowieka jest małżeństwo. Ta część książki to w dużej mierze opis metod i technik antykoncepcyjnych oraz sposobów na zajście w ciążę. Autorka dużą część tekstu poświęca także opisowi fizjologii orgazmu, metodom do jego dochodzenia oraz popularnym pozycjom seksualnym. Po etapie związanym z pojawieniem się dziecka przechodzi do opisu miłości w wieku dojrzałym, zaznaczając, że w żadnym wypadku nie jest to koniec życia seksualnego. Wręcz przeciwnie, zachęca do aktywności seksualnej, ponieważ również w starszym wieku wpływa ona korzystnie na samopoczucie i zdrowie człowieka. Całość jest bogato ilustrowana rysunkami i wykresami. Język jest prosty i stroniący od fachowej terminologii, co czyni książkę Wisłockiej przystępną. Myślę, że fakt ten również nie jest bez znaczenia dla ogromnej popularności, jaką cieszyła się „Sztuka kochania” tuż po opublikowaniu.

 

Czy współczesnego czytelnika „Sztuka kochania” również jest w stanie zainteresować? To zależy z jakiej perspektywy się do niej podchodzi. Nie da się ukryć, że nad książką unosi się duch stereotypu i schematycznego postrzegania roli kobiety i mężczyzny. A już na pewno kuriozalne wydają się stwierdzenia, że to kobieta często sama prosi się o gwałt! Można więc patrzeć na książkę Wisłockiej jako na pewien relikt przeszłości (czy na pewno?) oraz świadectwo powszechnej wówczas mentalności, skoro nawet tak otwarta i pionierska osoba jak Wisłocka, nie uniknęła stwierdzeń, które dziś uchodzą za wysoce niepoprawne. Przy lekturze należy więc bacznie filtrować myślowe schematy autorki. Kiedy się to zrobi, „Sztuka kochania” staje się interesującą opowieścią o arkanach seksu i miłości, które są niezaprzeczalnym źródłem szczęścia i dobrego samopoczucia każdego człowieka.